8 wrz 2009

Ad astra per aspera – (Przez trudy do gwiazd)

Ad initio (od początku)


Pogodny lipiec.
Warsztaty iluminatorskie - wędrujące.
Niewielka grupa. Plecaki z materiałami do skryptorskiej pracy, pociąg.
Wygoda, bo materiały ważą nie więcej niż cwierc kilo, a zajmują miejsca
tyle co garśc żołędzi.
Pielgrzymujemy z nizin ku szczytom sudeckim.
Kilkugodzinna wędrówka do domu pani Danusi – Jodłów, szczyt Kamienego Garbu,
pod Śnieżnikiem.
Poruszamy się po liniach dróg i ścieżek, według szlaków wyznaczanych
od wieków przez tubylców.
Wędrowała tędy w poprzednich stuleciach niderlandzka księżniczka
Marianna Orańska, bracia zakonu cysterskiego z klasztorów Kotliny Kłodzkiej
i nie tak dawno Karol Wojtyła.

Spodobałoby się i Tobie..

Uderzenia wody w klawisze kamienistego potoku. Wtapiamy się polifonicznie w naturę.
W drodze Chrystus zdmuchnięty górskim wiatrem ułapił się starego jawora.

Przyjazne nozdrza zwąchały nadejście „obcych”.
Ceremonie codzienności odbywają się nieskrępowanie.


Ad fontes (do źródeł)

Rozkładamy się na falach łąk, pośród brzóz. Niebo nad nami,
pod stopami bezmiar „akermańskiej” zieloności....
Iluminatorskie medytacje zatopione w lipcowym złocie.
Kreślimy incjały znacząc swój byt. A Ty...?
Póki dzienne światło pozwala, pracujemy.
Trwa nauka jak przygotowac powierzchnię do malowania,
przypominamy sobie kolejne czynności, jak rozrabia się barwniki
i jak je równomiernie nakłada na pergamin.
Dominanta zachodzącego słońca.
Współbrzmienie soczystości kolorów farb z naturą.
Interwał.
Rozpalamy ogień. Przygotowujemy ciepły posiłek, bez polowania.

Wędrówka po sen trwa krótko. Acti labores lucundi (Dokonane prace, przyjemne)

Budzą nas odgłosy wiejskiej codzienności.
Dalej zapach mleka właścicielki wspomnianych wyżej przyjaznych nozdrzy
i jaja jeszcze ciepłe spod umykającej drogą kury do świętego spokoju.
Kolejne dni pracujemy na górce, w pokoju iluminatorskim.
Dobre światło, porządny stół i krzesła. Obok wolne miejsce...
Za oknem przyjemny wiatr dla wędrowców,
dla nas, już niesprzyjający pracy na łąkach.
Twórcze zaprzyjaźnianie ekonomicznego ważenia, pedagogicznej tolerancji
i artystycznej wizji.
Kolejne dni nauki cierpliwości i precyzji iluminatorskiej.

Cztery dni, w cztery osoby przybyłe z czterech stron świata.
Cztery- symbol ziemi i czterech żywiołów.
Łączymy się w zespół. Takie spotkania są wodą u samego źródła.
Praca w pokorze urabia „Ciasto” pączkujące zapachem niewinnej
radości czynienia.
Pytałeś...

Ultima multis (Ostatnia godzina z wielu)

Ostatni dzień,
podążamy na szczyt Trójmorskiego Wierchu.
Nieuciążliwa wyprawa drogą, szlakiem, ścieżkami leśnymi.
Zdecydowane uderzenie krystalicznego powietrza.
Tajemnicze głębiny lasów rozsuwają się powoli i kamienistą ścieżeczką
wychodzimy na niewielką polanę u szczytu.
Rozglądamy się szukaniem...
Z obu stron, wokół głowy, w oczach i płucach, pod kurtką i w nogach
i jeszcze na twarzy kładzie się bez lęku świat, który przed nami się odsłonił.

Świat dwóch państw a jednej geograficznej i kulturowej krainy.
W dalekich perspektywach rysunków kolejnych wzgórz wędrujemy
w cichości oka. Bogaty, nieustannie zmieniający się światłocień
niezbicie udowadnia, że Ziemia jest okrągła.
Wspinamy sie na wieżę widokową, jeszcze wyżej.
Niebo tylko nad nami.
Cel został osiągnięty.


Post Scriptum
do Świętego Tomasza:
Hodie mihi, cras tibi – dziś mnie, jutro tobie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz