30 maj 2009

Zapluszczarek i Przepraszalska w Szkocka Kratke




Zapluszczarek i Przepraszalska z sasiadka Obrazalska gaworzyli troche sennie na strychu.
Wieszali polacie przescieradelek. A one powiewaly leniwie muskajac ich podejrzenia.
Jak to o co?
Obrazalska juz czyhala. Mierzyla wzrokiem dlugosc cienkiego sznureczka. Czy aby nie za duzo zajeli? Z kieszeni wyciagnela ostencyjnie linijke. W tym momencie na strych wtargneli rozbawieni podsiasiad Madralek i pani Wieczorkowa.
Ja Cie nie moge! -Chlapnela Przepraszalska, kiedy zobaczyla rozchwiane towarzystwo. Tymczasem zza sciany dobiegala rozmowa:
Zrobie kluseczki! Takie jak lubisz i obiadek bedzie jak ta lala.
tra lala la, tra lala, la!!!
Pan PIotrus upitrasil wlasnie zupe pomidorowa z lanymi kluseczkami. Wlasnie takie lubil on i jego Klucheczka. Zadzwonil dzwoneczkami i zajechal saniami pod jej stopy. Siedziala na wysokim krzesle i machala nimi to w te to wewte. Byla calkiem szczesliwa. Jeszcze chwile temu spala jeszcze z glowa zwieszona ponad stol. Sniac o lawinie czterolistnych koniczynek, ktora zaskoczyla ja na wyspie pieknej greckiej, gdzie szczesliwi przechodnie spiewali: Bajo bajo bongo...
Dalsza dalszosc bedzie w CDN-ie.

Pisala razu pewnego Przszalska do Zapluszczonego:
Steskniona jestem za czym "ś"co mi sie nie jawi niczym "ś". W tym względzie w szczescia potedze SMS do niej zadryndal.
Pisane bylo tam tak:
"Tesknienie wzmaga pozadania zadze, a niekiedy nawet pozadanie zadzy."
Przszalska przeszloscia nie zyla, Przszalska jest baba na Topie.
"Ale mną rządzą w rzędach kolejek wyżęte z niemocy westchnionka żab kumkających o zmierzchu!!!" -wrzasnęła, podskoczla i czkawka zlapala ja w gardle jak strach co sie w oczach kryje. A byl to wieczor majowy...
Hej tam pod lasem cos blyslo z dala...!!!
Czy to..., A!!!A!!!A!!!!
Banda cyganow ogien rozpala!!??!!??
Eee..,
To tylko ciag dalszy co sie jeszcze nie nastąpnął.
Z cicha pęk zaczail sie w krzakach i czeka na zniewalajacy Wschod Slonca, ooo!!

Katem ust..: czekanie moze byc procesem niezwykle tworczym. Moze byc zwiastunem. Tak, jestem dobrej mysli,-rzekl Pan PIotrus..-a gdyby jeszcze trafilo nam sie jakies male zacmienie Ksiezyca....rozpalone rzadze nie czekaly juz nawet niecierpliwie w rzedzie zrzedzacych bab na Topie i wysunely sie na prowadzenie w palatonie. W tym momencie na moje plecy spadl "deszcz" jesli tak mozna powiedziec ,rolek papieru toaletowego. No nie, moj przydzial!!! Nurkujacy miedzy nogami kolejkowiczow "Ktos", nie zostal rozpoznany az do konca zacmienia Ksiezyca, bowiem korzystajac z w.w.,nurknal nawet juz nie miedzy nogami, a gorzej i sluch oraz wid po nim zaginal. Jakaz byla nasza radosc. Jak nigdy podzielilismy sie uczciwie zdobycza po jednej na glowe.
CDN tymczasem przysiadl oglupialy na krawezniku zapominajac , ze Kraweznikiem nazywano jeszcze niedawno,O!.. Tego Jegomoscia... panie Wladzo!!, panie Wladzo,!! moze Pan sie przysiadzie. Czekanie moze byc Panie Tego Tworcze, wie Pan? Jesli moze Pan to sobie wyobrazic.....Zapomniawszy oblizal sie, otarl sobie usta sugerujac, ze odcinek nie byl wcale taki najgorszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz